wtorek, 27 września 2016

Mimozami jesień się zaczyna

Ech, tak nostalgicznie to tylko u poetów...
U "ziemniaczków" jest teraz prawdziwy kołowrotek.
Blog przez te długie letnie miesiące zarósł kurzem i najwyższy czas zrobić porządki.
A działo się, oj działo...

Ale od początku.
Jak już wspominałam w tym poście lato zapowiadało się wspaniale i nieco leniwie. I takież było. Choć leniwe było tylko w połowie, tej pierwszej, bo druga połowa wakacji była bardzo, bardzo intensywna.
Proszę Was jeszcze o chwilkę cierpliwości - wakacyjne posty już wkrótce.

Njus wszech czasów jest taki, że mam prawo jazdy!!! Udało się! Jestem z siebie bardzo, bardzo dumna.

Gdy już egzamin zdałam, nagle wszystko nabrało tempa, bo natychmiast chcieliśmy wyjechać z upalnej stolicy Mazowsza  na upragnione wakacje. Było mega! (to takie modne słowo)
Trzy kraje, trzy stolice, i inne znacznie ciekawsze, niż stolice miejsca - były i góry, i morze, ale przede wszystkim dużo wody ;-) oraz zwierzęta w naturze.



Wrzesień to dla dzieciatych trudny miesiąc, bo na nowo trzeba sprostać wielu wymaganiom, wbić się w rytm, nabrać odpowiedniego tempa.
U nas troszkę nowości - dzieciaki poszły do nowej szkoły, więc stresik, bo wszystko nowe. A nade wszystko należy zrobić odpowiednie pierwsze wrażenie. Z polską szkołą przez jakiś czas dzieci nie miały do czynienia, więc ten "powrót" był trochę stresujacy.
Pamiętam swoje posty o bawarskiej szkole sprzed roku, nawet nie tylko posty, ale ogólnie przemyślenia, i to "zaklinanie" rzeczywistości. Teraz na nowo przeżywam tę szkolną zmianę u Upu Porka, ale uważam, że jest dobrze. Mam nadzieję, że trafiła nam się odpowiednia szkoła dla syna. Poza tym Upu Pork jest przecież starszy i więcej rzeczy rozumie.

Ja do pracy wróciłam do swoich, choć na inne stanowisko z innymi warunkami. Napiszę tylko tyle, że nigdy tak długo nie pracowałam. Ta zmiana ma plusy dodatnie i ujemne, ale nie będę tego rozważać. Ważne, że mam pracę.

Moja długa praca, szkoła dzieci i nasze wspólne popołudniowe aktywności sportowe sprawiły, że tzw. czas wolny mamy tylko w weekendy. Ale i w weekendy nie jest wcale tak łatwo. Przynajmniej na razie. Te wrześniowe przeleciały nam koło nosa i nawet nie poczuliśmy, że było jakieś wolne. Ale trzeba mieć nadzieję na lepsze. I ja mam ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz