Przyznam się, że nie do końca sprecyzowałam w swojej głowie, jaka ma być formuła bloga, ale w końcu, to ja jestem tu panią i sama muszę zdecydować. Najwyżej napiszcie w komentarzach, że post do bani, albo że post fajowy, albo piszcie, co tam chcecie.
W głowie mam pomysły na tysiąc dwieście postów. Ale co z tego, skoro żadnego nie można przeczytać.
W kolejce czekają posty na opublikowanie. Ale co z tego, skoro nie są jeszcze dokończone.
Na blogu kilku postów zawieszonych w próżni. Ale co z tego, skoro ....
Długo by można wymieniać, ale przecież nie o to chodzi. Jeszcze chwila cierpliwości (a może i dwie), i mam nadzieję, ziemniaczki ruszą z kopyta.To trochę tak, jak z pisaniem prac na studiach (przynajmniej ja tak miałam). Chciałoby się jak najpiękniej. I tak się zastanawiasz, z której strony to ugryźć, co zamieścić, z czego zrezygnować. Czas płynie, a Ty nie masz kompletnie nic. Ale w końcu się mobilizujesz i jest. napisane! Ufff!
Liczę na to, że i u mnie nastąpi ten przełom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz